Jack
Mijały
sekundy, godziny, dni, tygodnie...a nawet miesiące. Dokładniej 3.
Elsa
zdążyła zaprzyjaźnić się z Jamim I innymi dzieciakami, z
strażnikami również. Ja osobiście nie mogę się już doczekać,
aż zobaczę Olivię I Dawida. Tak jak każdy. Ostatnio działy się
dziwne rzeczy... Coraz częściej widywaliśmy czarny piasek, a
ostatnio gdy (całkiem przypadkiem) wracałem z zaśnieżonej
(ciekawe czemu? XDD dop.aut.) nory zająca widziałem konia z koszmaru.
Okej... coś jest nie tak. Ale to niemożliwe, żeby Mrok powrócił,
chyba. North wezwał mnie dziś do siebie. Ale po co? To pytanie
zadawałem sobie idąc pośród elfów w stronę brodatego mężczyzny,
zwanego Mikołajem.
-Witaj
Jack! -zaśmiał się brodacz na mój widok. Nie zdążyłem nic
odpowiedzieć, bo znów zaczął-Chodź ze mną do mojego biura
musimy pogadać.
Chyba
nie dowiedział się o tej akcji z norą zająca? Oby nie... Usiadł
za biurkiem w świątecznym fotelu, a ja naprzeciwko niego.
-Słuchaj
Jack, bo to skomplikowane.
-Jak
gacie zająca?-gdy spojrzał na mnie groźnie zrobiłem niewinną
minkę dzieciaczka.
-Nie
pora na żarty. Pamiętasz jak podrózowałeś po świecie, przed
zostaniem strażnikiem?
-Yhm-burknąłem
jędzą jego pierniki.
-No
więc dla ciebie minęło 300 lat... ale tak naprawdę minęły
wtedy... 3 lata. Teraz 4 bo jesteś strażnikiem już rok.
Zakrztusiłem
się pierniczkiem. Że ja? Że co? Że WHAT?
-To
nie wszystko -znów zaczął mówić- dowiedziałem się, że twoja
mama I siostra Emma wprowadziły się z powrotem do Arendell 2 dni
temu.
Ja
oszalałem? Jestem jeszcze normalny? Okej, nigdy nie byłem, ale do
rzeczy.
-CO?!
-Jack,
jedź je zobaczyć, możesz je tu wziąść pozwiedzać. Tęsknią za
tobą. Nie marnuj czasu. Emma I twoja mama nie będą żyć wiecznie
jak ty.
Wiedząc
co mam robić wyleciałem przez otwarte okno. Nie mogłem uwieżyć,
że za chwilę spotkam rodzinę. Ale pytanie... czy we mnie wieżą?
Emma
Każdego
wieczoru przy zachodzie słońca, myślę o Jacku. Gdyby tu był...
Gdyby ze mną nie poszedł wtedy nad ten durny staw! Pewnie był by
tu razem ze mną I pił gorącą czekoladę jak co wieczór
robiliśmy. Niby czas leczy rany... ale nie u mnie. Dalej tak samo za
nim tęsknię I mam to samo poczucie winy. To była moja wina!
Musiałam go namówić wtedy na te głupie łyżwy. Miałam wtedy 9
lat, czego było można się spodziewać? Teraz mam 12. Ja I mama
jakoś dajemy sobie radę. Jest ciężko, ale mamy jeszcze siebie.
Ile ja bym dała żeby mój brat tu był. Może miałby dziewczynę...
albo dziecko? Haha... dobra Emma nie przesadzaj!(oj oj nie przesadza
dop. Aut.) Nagle drzwi domu się otworzyły. Do środka wszedł...
JACK?!?!?!?!?! ALE JAK?! TAK TO JEST JACK! ALE ZARAZ... CZEMU MA
TAKIE WŁOSY I OCZY????!!! ALE... TO JEST JACK!!!!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz