piątek, 6 maja 2016

Naprawdę?

Hej! Sorry, że tak długo nie było rozdziału. Zapraszam do czytania i proszę o komentarze.



ELSA






-Ja jestem pewny, że to chłopiec -oznajmił Jack

Byliśmy właśnie w naszej komnacie, w Arendell. Anka odkąd dowiedziała się że jestem w ciąży uparła się że co miesiąc muszę chodzić na badania. Strażnicy jeszcze nie wiedzą, ponieważ pan wiecznie w tej samej bluzie nie jest na to "gotowy".  Planujemy im powiedzieć za ok. miesiąc.
-Ale ja za to myślę, że na 100% dziewczynka!
Potrafiliśmy się kłucić oto cały czas i zdążyliśmy się nawet założyć, jeśli okaże się że chłopiec będę musiała mu pozwolić na lodowisko w naszej sypialni, a jeśli zaś okaże się, że to dziewczynka on będzie musiał sam przewijać wszystkie pieluchy przez cały rok. Sprawiedliwe.

Usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
-Proszę!
Ania weszła do środka.
-Elso, idziesz?
-Tak, tak już idę!
Wstałam i wyszlam za Anną zostawiając Jacka samego.

______________________________________________________________________________________________________________

Że CO? Tak myślałam gdy szłam z powrotem. Czyli z zakładu nici... Uuuuu... już widzię reakcję Jacka! Chociaż... czy poradzimy sobie? To nie zbyt dużo jak dla nas? Weszłam i usiadłam obok niego.
-I co jaka płeć? Jestem pewny, że chłopiec! Pewnie wygrałem zakład hmm....?
Popatrzałam na niego i westchnęłam.
-Nie nie wygrałeś zakładu... Ja też nie...
-Co? A-Ale jak...
-Jack... spokojnie.
-Jak mam być spokojny jeśli dziecka nie będzie?- zachichotałam cicho na widok jego miny, oj teraz to dopiero będzie -Jak możesz się śmiać a takim momencie?-zapytał.
-Nie wysłuchałeś mnie do końca. -Zrobił zdziwioną minę, a po chwili kiwnął głową na znak żebym mu powiedziała. -A więc nie będzie dziecka...-przerwałam na chwilkę -będzie dwoje dzieci- wypaliłam.
-I chłopiec i dziewczynka- dodałam po chwili.
Patrzył na mnie w szoku.
-Woooow.....-westchnął i mnie przytulił
Nagle, bez pukania do środka weszła Anna.
-I co? I co? Ico?
Zaśmiałam się lekko na widok jej minki.
-Będą bliźniaki... chłopiec i dziewczynka -powiedziałam siostrze bez owijania w bawełnę.
Choć na zewnątrz wydawałam się spopkojna, w środku aż piszczałam ze szczęścia.
-Aleeeeee SUPER!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! A imiona?
Popatrzeliśmy ze sobą z Jackiem.
-Co proponujecie dla chłopczyka? -zapytała moja ruda siostra.
-Justin!
-Diego!
-Alan!
Jack wykrzykiwał różne imiona. Ja zastanowiłam się chwilkę.
-Może.... Dawid!
-Cudownie! -wykrzyczała Ania w tym samym momencie z białowłosym.
-Ok dla chłopca jest! A dla dziewczynki?! -wykrzyknął Jack
-Kordelia!
-Natalia!
-Madzia!
-Liliana!
Jack znów zaczął wykrzykiwań imiona.
Już wiem! -zawołała moja siostra -Olivia!!!
-Piękne!

________________________________________________________________________________________________

Był wieczór. Weszłam z Jackiem do kwatery (inaczej mówiąc do domu Mikołaja). Rozmawialiśmy o dzieciach, jak to będzie kiedy już będą na świecie. Nawet nie zauważyliśmy stojących przed nami strażników wpatrujących się w nas z minami normalnie spektakularnymi!
-Będziecie mieli dziecko? -spytał nadal zszokowany North.
-Niespodzianka? -powiedziałam lekko speszona.
-A tak konkretniej to dwoje dzieci. -dodał Jack.

Zanim zdążyli się otrząsnąć byliśmy już w naszym pokoju. Jack opowiadał mi o jakimś Jamim, powiedział, że chce jutro mnie mu przedstawić, nie miałam nic przeciwko.

1 komentarz:

  1. Nie jestem pewna, czy dobrze odmieniłaś imię Jamie...ale trudno.
    Trochę szybko z tymi dziećmi...
    Nie wiem czy ty jasnowidz jesteś, czy co, ale ja UBÓSTWIAM imię Olivia!XD

    OdpowiedzUsuń